niedziela, 4 października 2009

Marek Edelman i czwarta władza

Odszedł Marek Edelman. Oczywiście wiedziałem kim był i co dobrego robił, ale dopiero po śmierci, dzięki reportażowi TVN24, której chwała za to, dowiedziałem się, że Marek Edelman wielkim człowiekiem był. Przynajmniej tak twierdzą ci, którzy go znali osobiście. Teraz czytam w internecie z nim wywiady i odkrywam poglądy spójne w wielu miejscach z moimi, co mnie mile łechce.



Edelman w wywiadzie mówił, że nie ma jednej moralności. Choć zastrzega, że moralizatorem nie jest. Inna moralność obowiązuje współczesne dziecko prowadzone przez troskliwą mamusię do przedszkola, a inna żydowskie w Getcie, które kradło chleb, żeby nie umrzeć z głodu. Nie można przykładać jednej miary do wszystkiego. To oczywiście oburza wszelkich moralizatorów, którzy chcą, by sprawiedliwość była jedna i dla wszystkich jednaka. By za podobne winy karać równo artystów, polityków, lekarzy, hitlerowców, ludzi starych, młodych i oczywiście bez względu na okoliczności. Najlepiej gdyby prawo sankcjonujące kary, ustanowione było przez jakiegoś (zawsze jedynego) boga i było przez to święte, niepodważalne i absolutnie prawe. Przychodzi mi złośliwie na myśl prawo szariatu, pozwalające ojcu i mężowi ukamienować publicznie niewierną żonę.

Marek Edelman, osoba dość impulsywna, nie miał najlepszego zdania na temat dziennikarzy i zwykle nimi okrutnie w wywiadach poniewierał. Zarzucał głównie brak własnego zdania, światopoglądu, stabilnej myśli na tematy, które bezmyślnie poruszają. I sądzę, że miał rację. Muszę powiedzieć że tylu bzdur wyciągniętych z kapelusza, wyjętych z kontekstu, kibla czy diabli wiedzą skąd, nie słyszałem już dawno. A dziennikarze szaleją, bo od czasu IV RP, nie było takiego Eldorado na njusy. I jeśli władza pierwsza, druga i trzecia w Polsce mają się dziś tak sobie, to czwarta rozkwita. Niestety rozkwita powierzchownie, kapryśnie, złośliwie i nieładnie zaczyna pachnieć.
Dziennikarze są potrzebni, powiedziałbym, że nawet niezbędni w demokracji. Ale dziennikarze profesjonalni, umiejący słuchać, wyciągający rozumne wnioski. A mało takich, oj mało.

Za parę dni zajmę się tak zwanymi za przeproszeniem komentatorami politycznymi, czyli władzą piątą ... po kisielu.

Dziś Niemki miały spięte pośladki i przegrały. Brawo nasze luźne, brązowe złotka!
yar

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Trzeba jakoś zdążyć przed panem Bogiem... Ale to trudny wyścig, zwłaszcza, gdy "na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono"...
"W dobrych zawodach"?
"Bieg ukończyłem"?
"Ustrzegłem"?
Ehhh
Jaguś

Anonimowy pisze...

Jeśli chodzi o moralność - każdy ma swoją, jednak jakoś ze średnich moralności, nawet z moralizatorstwa moim zdaniem jakoś wysnuwa się ETYKA.

Przykład: Jak dla mnie ludzkie życie jest naczelną wartością w tej chwili (bo póki życia - póty szansy na człowieczeństwo), tak potrafię wyobrazić sobie sytuację, że zabiłabym innego człowieka, by chronić swoje dziecko. Zbiłabym pewnie bez wahania w tak ekstremalnej sytuacji.
Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której mogłabym zabić, ale nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której zabójstwo uznam za DOBRE...
Bo to byłby koniec mojego człowieczeństwa
Jaguś