wtorek, 10 marca 2009

Z nowego cyklu: Mariana rozmowy z matką

- Hallo?
- Dzień dobry. To ja.
- Dzień dobry mamo, co słychać?
- Wiesz synu, jak tak patrzę na to wszystko, to mi się żyć odechciewa.
- Tak?
Długa, wymowna pauza.
- Mówię, że żyć mi się odechciewa.
- Dlaczego mamo?
- No wiesz, spodziewałam się innej reakcji.
- Przepraszam mamo, ale właśnie biegnie Kowalczyk, chyba będzie drugie złoto. Jakiej reakcji?
- Reakcji na moją śmierć.
- Przecież mama żyje.
- Ale już niedługo. I powiem ci coś jeszcze. Odejdę z tego świata ze świadomością, że nikt mnie nie będzie opłakiwał.
- Mamo, babcia żyła prawie dziewięćdziesiąt lat, prababcia ponad dziewięćdziesiąt, mnie wróżka wywróżyła długowieczność. Jeszcze się trochę pomęczymy na tym absurdalnym świecie.
- Proszę cię, tylko bez taniego egzystencjalizmu. Są inne metody przejścia na tamten świat niż naturalny zgon.
- Mama jest wierząca.
- Przykro mi, że moją wiarę wykorzystujesz przeciwko mnie.
- ...
- Przepraszam cię, nie mogę zbyt długo rozmawiać, gdyż idziemy zaraz z panią Różą i jej synem na zakupy.
- A co kupujecie?
- Będziemy wybierać urnę na prochy pani Róży. Wspominałam ci, że postanowiła się skremować. A synowie obiecali jej sfinansować popielnicę ze szwedzkiego granitu, jako prezent na osiemdziesiąte urodziny. Pani Anna, znając mój dobry gust, poprosiła, bym jej pomogła w wyborze.
- O matko!
- A tak właśnie. Bywają na tym świecie jeszcze normalni synowie, którzy w cywilizowany sposób potrafią rozmawiać ze swoimi matkami o śmierci. Bez ironii i szantażu. Do widzenia.
- Pa mamo. Ubierz się ciepło, bo zimno. Zwłaszcza przy cmentarzach.

(Wszelkie podobieństwo do moje własnej matki wykluczone. Ona w czasie biegu po złoto Kowalczyk, z emocji nie wykrztusiłaby słowa. Przyp. autor scenki.)

I adekwatny filmik z niezapomnianym Pavarottim:

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przemyślał problem Marianek
I zaczął kolejny ranek:
- Halo, mamusia, to ja
- A co tak dzwonisz za dnia?
- A dzwonię, bo myślę sobie
Że ci przyjemność zrobię
Bo dziś mam nieco luza...
- A walnij się, synek, w arbuza!
- To nie chcesz iść na zakupy?
- Synuś, skończ te wygłupy
Skąd te pomysły durne?
-Mamuś, no przecia chcesz urnę
- Synuś, a na co mi ona?
- Matuś, no chcesz być spalona...
- Marianek! Do jasnej cholerki!
Kiedy ty skończysz te gierki?
- No, mama, znów mnie wyszydza:(
- Synuś, ja dzisiaj gram w brydża
Więc przestań zawracać mi dupę
Jakimś kretyńskim zakupem!
Masz psychoanalityka
Z nim sny przerabiaj. Pa, znikam!

Tak mamy mają.:) Leciwa mama mojego kumpla, po przegadywanych z nim nocą dylematach, z reguły wybiera się następnego dnia na kręgle. :D

wipcia

Administrator: pisze...

Śliczny wierszyk wipciu.

Anonimowy pisze...

To chyba się już domyślam, kto to beretka.
A jeśli się dobrze domyślam, to tym serdeczniej pozdrawiam, bez zbędnego sarkazmu.
Tak czy inaczej - miło się czyta te wierszowane komentarze:)

Jaguś

PS. Moja była teściowa od dwudziestu lat za każdym razem kiedy się widzimy (czyli na Wigilię, gdy mówienie ludzkim głosem jest niby normą) - powtarza jak mantrę, że za rok z pewnością się już nie spotkamy.
Niech sobie powtarza przez następnych dwadzieścia, a nawet czterdzieści lat, na zdrowie...