sobota, 21 marca 2009

Brudne, męskie buty - scenka

Marian umówił się z Tadeuszem w sopockim Złotym Ulu. Wiele lat temu grał tam na fortepianie miły, starszy człowiek, z którym lubił gawędzić. W przerwie wychodzili razem na zaplecze i Marian częstował pianistę dobrym, amerykańskim papierosem. Bo trzeba powiedzieć, że Marian palił mało, ale za to dobrze.


Rozmawiali na różne tematy, czasem też o kobietach. Pianista, jako człowiek starszy i doświadczony, udzielał dużo młodszemu towarzyszowi ważkich, życiowych wskazówek. Między innymi o tym jak poruszać się w przedziwnym świecie kobiet.
- Trzeba być zawsze uważnym – mówił, strzepując w charakterystyczny sposób, długim, wypielęgnowanym palcem, popiół z papierosa. - Musisz je bacznie obserwować i wyciągać wnioski. To świat zmieniający się dynamicznie, bez żadnych, znanych nam standardów.
- Słyszałem o tym – odpowiadał poważnie Marian i obaj zaciągali się dymem rozmyślając chwilę o owym zaczarowanym świecie.
- Musisz mieć zawsze czyste buty i nie używać mocnych słów. Zwłaszcza przy kobietach samotnych. Naskoczą na ciebie, a w kupie są silne, mimo że udają słabe. Nawet nie zauważysz jak cię zatłuką, zetrą na miazgę. Jeśli zrozumieją, że jesteś bezużyteczny.
- Bezużyteczny do czego? - pytał wtedy Marian.
- Do niczego - odpowiadał stary pianista i wypuszczał piękne koło z dymu.
- A do czego potrzebny jest właściwie kobiecie mężczyzna? – pytał po chwili Marian, zerkając na przemykające po zapleczu kelnerki.
- Tego nigdy się nie dowiesz. To ich tajemnica. Moi koledzy powiadają, że one same nie wiedzą. Poza tym to też się zmienia jakoś tak dynamicznie. Konia z rzędem temu, kto wie o co chodziło Nastazji Filipownej w Idiocie, prawda?
- No ale skoro nie wiadomo o co chodzi, to może chodzi, wie pan o co?
- To obiegowa, mizoginiczna opinia Marianie, nie powtarzaj jej - odpowiadał wówczas, trochę może zbyt nerwowo, pianista - to wytrych, którego mężczyźni używają zamiast klucza. Prawda, potrafi on otworzyć wiele drzwi, ale nigdy to nie będą twoje drzwi Marianie.

Po tych słowach gasił uważnie w popielnicy papierosa, kłaniał się i wracał do pracy. Marian zostawał jeszcze chwilę na zapleczu patrząc w ślad za niknącym w zadymionej sali mężczyzną. A gdy dochodziły go pierwsze nuty strego przeboju „Smoke gets in your eyes...” wstawał wolno i wychodził tylnym wyjściem, uśmiechając się do niezbyt młodej kobiety na zmywaku. Z pewnością bardzo samotnej, bo przyglądała się z wielką uwagą jego butom.

A Tadeusz znów nie przyszedł.
...yar

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Epitafium dla Marianka:

Buciorki pucował i w mowie był grzeczny
Odszedł do Pana z ksywką "bezużyteczny"

/pomnik ufundowała
ta, co przy zmywaku stała
znaczy się - vipciula
ze Złotego Ula/

Administrator: pisze...

Marian kazał podziękować za śliczny pomnik.

Anonimowy pisze...

Ach ten Marian ...
Kiedy go utrafiłeś w jego ukochanym lasku na nocniku?
Masz może odbitkę? ;)
wipcia