poniedziałek, 22 lutego 2010

Oglądam Olimpiadę ...

... dlatego nie piszę. Nie dlatego, że mam kogoś w dupie, albo lekceważę komentatorów. Co to to nie. Po prostu oglądam Małysza i Justysię. Nie zgłosiłem też bloga do konkursu, dlatego mam znów około rok czasu na to, by wzmóc aktywność blogową. Sądzę, że powinno się tu zacząć dziać około września, góra października. Proszę czytających o wyrozumiałość
yar

środa, 6 stycznia 2010

Nowy Rok, chyba 2010

Ani się obejrzeliśmy, a tu już nowy 2010 rok. Czas leci, ale nie wszędzie z podobną prędkością. Na moim blogu jakby się czasem zatrzymywał, nie wiedząc dokąd biec. Ja podobnie czasem zatrzymuję się tylko po to, by nie pędzić na złamanie karku. Można to nazwać refleksyjnością, można znudzeniem lub lenistwem. Kupiłem tablicę do darta z dobrymi lotkami i namiętnie grywam. Nie mam czasu na pisanie głupstewek.
Na dobry początek Amy, która śpiewa trochę jak Sarah:



Chyba przegapiłem dobry moment do zgłoszenia bloga na konkurs. Trudno, będzie następny.

środa, 18 listopada 2009

Trollowanie, trolle, trolling, trollizm, troll

Podobno niejaki Arnold Buzdygan przegrał proces o zniesławienie z Wikipedią, która twierdziła, że Arnold trolluje, a Arnold uważał, że przeciwnie. Ucieszyło mnie to. Jako liberał uważam, że internet powinien pozostać obszarem w którym prawo działa powściągliwie. I wiem też, że trolling jest działaniem tak irytującym, jak tylko irytującą może być istota ludzka. I czasem trzeba trolla nazwać trollem, bo człowiek nie wyrobi. Bez konsekwencji.

Opowiem o pewnym rodzaju trollingu, którego sam niestety doświadczyłem.

Czasem tworzysz coś w infosferze. Coś własnego, jakiś tam intymny malutki świat własnego działania. Dziecko, ukochane, wymuskane i twoje, tylko twoje. (Czasem niedorozwinięte, ale nadal to twoje do cholery dziecko). I nagle włazi w twój intymny mały światek troll. Troll zwykle nie wie, że jest trollem. I jest absolutnie pewien, że ma wiele do powiedzenia. Na każdy temat, bo prawdziwy troll zna się na prawie wszystkim. I od razu, bez ceregieli wali cię w mordę informacją, że twoje dziecko jest kretynem, ale możesz je jeszcze jakoś uratować, jeśli postępować będziesz dokładnie wedle jego wskazań. Bo on się na dzieciach zna jak mało kto.

(Jeśli przypadkowo piszesz wiersze, to okaże się, że jemu, trollowi kiedyś wydrukowano w czasopiśmie Radar dwunastozgłoskowiec, przez co jest wybitnym ekspertem w dziedzinie poezji. Jeśli prowadzisz netową galerię zdjęć, to okaże się, że troll wie co to przysłona, kadrowanie, a nawet... nawet głębia ostrości. I zrobił kiedyś tak piękne zdjęcie motyla, tak doskonałe, że ciotka- wybitna rodzinna malarka, mało nie zemdlała gdy to cudo ujrzała i pragnęła tego motyla zaraz odmalować na olejno.)

A spróbuj tylko się postawić. Bronić dziecka takim jakie jest. Debilowatym trochę, ale przecież kochanym. Troll poczuje nieprawdopodobną moc, misję której poświęcać będzie każdą chwilę swojego życia, każdy moment cyberczasu, by ci udowodnić, że spłodziłeś debila. Że każda twoja opinia na dowolny temat jest gówno warta, bo się na niczym nie znasz. Może na czymś się tam trochę i znasz, ale na pewno nie tak jak troll, który jak wiemy, jest znawcą od wszystkiego. I będzie cię mordował, wmawiał głupoty, insynuował, obrzucał gównem, robił wszystko, bylebyś wreszcie przyznał że twoje dziecko to potworek i żebyś ku jego satysfakcji w końcu pękł. I wreszcie nie panujesz nad sobą i matka w tobie pęka i robisz coś strasznego. Mordujesz trolla, albo własne dziecko. I taki jest zwykle koniec trollowania.

Możecie mi wierzyć, bo kiedyś bywałem trollem i dobrze wiem jak to jest też z tej drugiej strony.
yar

środa, 11 listopada 2009

Nowy wpis

Musiałem coś napisać, gdyż jak już pisałem, zamierzam zgłosić mojego bloga do konkursu na najlepszy blog 2009 roku. A oni tam nie tolerują długich przerw w notkach. Nie wiem jeszcze w jakiej kategorii zgłosić. Może w najmniej obsadzonej. Ale wygrać w kategorii słabo obsadzonej to obciach. Pomyślę jeszcze.

Po raz pierwszy widziałem dziś film o Katyniu Wajdy. Dobra robota panie Andrzeju. Brawo TVP Kultura!

wtorek, 27 października 2009

Albo, albo

Skończyła się konferencja prasowa Kamińskiego. Jest wiele wątpliwości.
Albo była legalna, albo nie. Sprzedaż stoczni to nieudana transakcja albo ustawka. Tarcza antykorupcyjna nie istnieje albo istnieje i nie działa jak należy. Orliki to przekręt albo sukces rządu. Kamiński to zaszczuty kryształ, albo wyrachowany gracz polityczny.
Albo PiS albo PO.
yar

piątek, 23 października 2009

Szoł mast gołon czyli konfrontacje wszelakie

W studiach telewizyjnych wiadomości wszelakich wrze. Tyle afer, konferencji prasowych, zamieszania, niusów jak w ostatnich dniach, nie było już dawno. Oglądalność wreszcie rośnie po nudnych rządach platformy. Nic dziwnego, że dziennikarki i dziennikarze biegają jak kotki w rui. Jeszcze otwarty konflikt wesołego Palikota ze smutnym Gowinem. Już nie wiadomo o co pytać i kogo. Do tego Karpiniuk zrezygnował z prac w super-komisji. Sam, czy mu Schetyna przystawił pistolet do głowy? Trzeba to wyjaśnić, może powołać nową komisję? Komorowski się ślimaczy bo nie chce prawdy. Oczywiście tej, która leży koło PiS-u. Prawda PO za to spokojnie czeka na ujawnienie. Trwają zabiegi kosmetyczne piarowców, żeby się ładnie na komisji zaprezentowała. Na prawdę SLD pewnie nikt nawet nie splunie. Bo ma niskie notowania po aferze Rywinowskiej.
W TVN24, które ze źródła fachowej informacji zamieniło się w program satyryczny, w wirtualnym studiu dziennikarze-aktorzy odegrali sztukę: "Tragedia komiczna czyli Konfrontacja Tuska z Kamińskim". Wyszło słabo, bo chłopaki zamiast po szkołach teatralnych są po dziennikarstwie. Trzeba zmienić profil zatrudnienia. Grunt, że jest ruch w interesie. Prośba o dyskusję na temat zmiany wieku emerytalnego członka rządu Tuska (tego co ma być konfrontowany z Kamińskim), ministra Boniego, przeszła ledwo zauważenie. Bo co to za nius?
Szoł mast gołon!

yar